Manipulacje na rynku kryptowalut

Świat kryptowalut jest podatny na różnego rodzaju manipulacje i wpływy znanych osób. Często ich wypowiedzi, choćby publikowane na Twitterze, wywierają ogromny wpływ na rynek finansowy.

Influencerzy mogą oddziaływać na kurs swoimi wypowiedziami. Jeśli bowiem dany influencer zachwala mało znaną kryptowalutę,  oraz posiada ogromną społeczność to może łatwo doprowadzić swych fanów (i nie tylko) do naśladownictwa. Przekonani, że ich idol wie lepiej i pragnący być „tak jak on”, podejmą podobne działania. Mówimy tu o efekcie FOMO (fear of missing out). Chodzi o obawę o to, że pozostaniemy z tyłu, gdy inni się bogacą.

Jedną z takich osób jest Elon Musk, co prawda nie jest influencerem ale posiada ogromy wpływ na rynki dzięki swojej olbrzymiej społeczności.

Jego wypowiedzi niejednokrotnie służyły jako „byczy” sygnał dla Bitcoina. Na przykład 24 marca 2021 roku poinformowano, że Tesla zamierza przyjmować płatności za swoje samochody w Bitcoinach. Decyzja ta wywołała radość wielu inwestorów i spekulantów. Ta jednak nie trwała długo. Już bowiem po około dwóch miesiącach Elon Musk odszedł od tego pomysłu.

Oficjalnym uzasadnieniem stała się ekologia. Elon Musk stwierdził bowiem, że Bitcoin wywołuje zbyt poważne szkody środowiskowe. Chodziło o użycie nieekologicznych źródeł energii przy wykopywaniu BTC. Zapowiedział, że Tesla przyjrzy się powrotowi do przyjmowania płatności w BTC, gdy większość wykorzystywanych przez górników źródeł energii pochodzić będzie w większości ze źródeł odnawialnych.

Tymczasem w październiku 2022 roku media branżowe poinformowały, że Tesla wraz z firmą Block i Blockstream uruchomią kopalnię Bitcoinów opartą w całości na sieci energetycznej (a konkretnie ogniwom fotowoltaicznym wyprodukowanym przez… Teslę). Pojawiły się więc spekulacje, że pozwoli to spełnić warunek Elona Muska, który następnie wróci do przyjmowania BTC.
Warto pamiętać, że jako „byczy” sygnał inwestorzy mogli odbierać także akumulację Bitcoinów przez samą Teslę. Z drugiej strony w czerwcu 2021 roku Tesla w sprawozdaniu kwartalnym poinformowała o sprzedaży 75% swoich Bitcoinów.

Innym celebrytą, którego wypowiedzi mogą wywierać potężny wpływ na kurs Bitcoina jest Michael Saylor. Do niedawna prezes firmy IT Microstrategy (która była jedną z pierwszych firm na świecie, która dodała Bitcoina do swojego bilansu) i zagorzały zwolennik Bitcoina wielokrotnie na Twitterze publikuje wypowiedzi służące zachęceniu do nabywania tej kryptowaluty. Jej zakupy poczynił również w imieniu swej firmy. W efekcie pod koniec września Microstrategy posiadała już 130 tysięcy Bitcoinów. Saylor nabywał Bitcoiny dla Microstrategy bez względu na ich cenę, a łącznie spółka przeznaczyła na ten cel 3,98 miliarda dolarów. W efekcie miliarder doprowadził do uzależnienia cen akcji swojej spółki od kursu kryptowaluty.

Jak wspomniano, Michael Saylor wielokrotnie, choćby na Twitterze, starał się też przekonać inwestorów indywidualnych do decyzji o zakupie BTC. W jednej z wypowiedzi z marca 2021 roku zachęcał ludzi do sprzedania całego swojego dobytku i zapożyczenia się w celu zakupienia Bitcoinów. Z kolei w jednej z wypowiedzi na Twitterze z 18 września 2020 roku mówił o Bitcoinie jako o słudze „bogini mądrości”.

Tego typu „maksymalistyczne” twierdzenia budzą uzasadnione wątpliwości. W decyzjach finansowych nastawienie emocjonalne jest bowiem uznawane za szkodliwe. Niepokój budzi też przekonywanie do postawienia wszystkiego na jedną kartę, a więc na zakup BTC. Większość ekspertów zaleca bowiem indywidualnym inwestorom dywersyfikację, a więc zakup różnorodnych aktywów finansowych. Mówi się tu o dywersyfikacji w ramach jednej klasy aktywów (np. akcje różnych firm), jak i pomiędzy klasami aktywów (na przykład zarówno akcje, jak i obligacje). Dzięki temu straty w jednym przypadku można zrekompensować zyskami w innym. Dlatego też przeznaczanie całego portfela na jedno aktywo, takie jak Bitcoin, nie jest zazwyczaj wskazane.

Warto więc uważać na emocjonalne i nierozsądne „porady” płynące od celebrytów. Nie znaczy to, że trzeba unikać Bitcoina. Przy podejmowaniu decyzji o ewentualnej inwestycji trzeba jednak kierować się rozsądkiem i chłodną analizą. To samo dotyczy drugiej strony medalu: twierdzeń o nadchodzącym końcu Bitcoina.

Co to może oznaczać?

Biorąc pod uwagę powyższe fakty, jest wielce prawdopodobne, że któraś z jego firm lub on sam był zainteresowany dokupieniem ogromnej ilości BTC.

Jednak na giełdach brakowało płynności.

Czym jest płynność?

Na giełdach jest tylko ograniczona ilość Bitcoinów do kupienia.

Jeśli chciałbyś dokonać transakcji na $1 mld, to szybko okazałoby się, że nawet jeśli kupisz wszystkie Bitcoiny jakie są dostępne do sprzedaży na danej giełdzie, to nie jesteś w stanie wydać całej tej kwoty.

Po prostu tak dużej ilości BTC na giełdach nie ma.

Rezerwy na giełdach - CryptoQuant

Wykres ten pokazuje jak dużo BTC znajduje się aktualnie na wszystkich giełdach.

Znajdziesz go na stronie: https://cryptoquant.com/overview/full/247?window=day.

Jak widzisz, ostatnimi czasy ilość Bitcoinów na giełdach regularnie się zmniejszała.

Tym samym malała płynność

Natomiast po ostatnich wydarzeniach widzimy wzrost.

Ewidentnie jest to wywołane manipulacjami na rynku, które mają na celu doprowadzić do tzw. „irracjonalnej wyprzedaży”.

Irracjonalna wyprzedaż sprawia, że nie dość, że wielkie korporacje i instytucje mogą kupić swoje kryptowaluty dużo taniej, to mogą je w ogóle kupić.

Zakaz kryptowalut w Chinach

Kolejnym czynnikiem, który wywołał ogromne spadki jest zakaz transakcji kryptowalutowych przez instytucje finansowe w Chinach.

Oczywiście wywołało to panikę, jednak z niewiadomego powodu.

Handel kryptowalutami na giełdach w Chinach jest nielegalny już od 2019 roku.

Mimo tego Chińczycy jakoś sobie radzą. Po prostu, nie kupują kryptowalut na giełdzie, lecz bezpośrednio od innych osób.

Ta informacja właściwie nic nie zmienia

Fakt jest taki, że z ogromną pewnością była to zaplanowana akcja.

Wystarczyło wydać miliony dolarów na rozpowszechnienie w Internecie takowej informacji i przedstawić ją, jakoby było to coś poważnego.

Następstwem były oczywiśćie ogromne spadki, a dla organizatora całej akcji, idealna okazja do zakupów.

Dla wielkich instytucji jest to niesamowicie opłacalne, mimo ogromnych środków wydanych na marketing.

Jeśli jakaś instytucja zainwestowała na dołku $1 mld w Bitcoina i inne kryptowaluty, to dosłownie po godzinie mogli cieszyć się zyskamy w wysokości 20 – 40%.

To samo działo się w 2017 roku

Spójrz proszę na ten artykuł: https://www.businessinsider.com/china-ban-bitcoin-exchanges-2017-9?IR=T.

W szczególności zobacz na datę publikacji.

Jak widzisz w 2017 roku została przeprowadzona dokładnie taka sama akcja. Oczywiście udała się po raz drugi.

Kto w takich chwilach sprzedaje?

Oczywiście nowi i niedoświadczeni inwestorzy, którzy dopiero co weszli na ten rynek.

Wykres znajdziesz na stronie: https://studio.glassnode.com/metrics?a=BTC&m=indicators.Soab&s=1590199054&u=1621468800&zoom=

Pokazuje on z jak starych portfeli zostały poruszone monety (Bitcoiny) dnia 19.05.2021 r. kiedy wyszła negatywna informacja związana z Chinami.

Jeśli ktoś wysłał na dany adres swoje Bitcoiny 4h temu, a następnie ponownie przesłał je w kolejne miejsce, to będzie zakwalifikowany do 1h – 24h.

Jak widzisz prawie 80% osób, które sprzedawały BTC w panice, to osoby, które kupiły swoje Bitcoiny w ciągu ostatniego miesiąca.

Jeszcze 10 lat temu inwestowanie kojarzyło się z czymś poważnym, a wiele osób podchodziło do tego tematu bardzo ostrożnie. Zanim ktokolwiek wpłacił na giełdę swoją pierwszą złotówkę, najpierw obrócił ją 10 razy.

Niemniej jednak rozwój technologii sprawił, że dzisiaj inwestorem może być każdy. Wystarczy zainstalować na telefonie jedną aplikację, a po 10 minutach jesteśmy inwestorami.

To sprawia, że rynek zachowuje się właśnie w taki, a nie inny sposób i osoby takie jak Elon Musk oraz inne wielkie instytucje wykorzystują to jak tylko mogą.

Wiedzą oni bowiem, że jakakolwiek negatywna, nawet nieznacząca informacja, spowoduje wyprzedaż przez młodych, niedoświadczonych inwestorów i da im okazję do zakupów.

Kiedy wszystko rośnie, osoby niedoświadczone traktują inwestowanie jak zabawę. Jednak gdy tylko pojawia się jakaś negatywna informacja, Ci zamiast chwilę się zastanowić, sprzedają wszystko na dołku. Później się okazuje, że przez nieracjonalne decyzje stracili wszystko co posiadali. 

To jasno powinno dawać nam do zrozumienia, że hossa będzie trwała dopóki, dopóty większość rynku będzie pod kontrolą inwestorów długoterminowych.

Z tego artykułu dowiesz się m.in. jak to kontrolować.

Wyniki wyszukiwania „Bitcoin is dead”

Płynące od wpływowych osób (choć niekoniecznie aż tak znanych jak Musk czy Saylor) przepowiednie czyhającego na Bitcoin armagedonu są tak częste, że portal „99 Bitcoins” prowadzi ich wykaz.

Według stanu z 10 października 2022 roku zgromadziła już 463 „nekrologi”, biorąc pod uwagę jedynie język angielski. Za nekrologi uznano treści, których autor uznawał za pewnik, że Bitcoin jest lub będzie bezwartościowy. Pod uwagę wzięto jedynie te autorstwa wpływowych osób lub stron z licznym ruchem.

Pierwszym takim „nekrologiem” okazał się tekst z 15 grudnia 2010 roku pod tytułem „Dlaczego Bitcoin nie może być walutą”. Jego autor Jordan Tuwiner popełnił go, gdy kurs kryptowaluty wynosił 0,23 USD. Jak jednak widzimy Bitcoin żyje i ma się dobrze mimo tak licznych wieści o jego śmierci. Gdyby był człowiekiem, można by włożyć w jego usta słynne słowa Marca Twaina „pogłoski o mojej śmierci są mocno przesadzone”.

Indeks chciwości i strachu

Znawcy Bitcoina wiedzą, że jest on wyjątkowo podatny na działania wywołane psychologią tłumu i starają się pomóc inwestorom oraz spekulantom zrozumieć ten mechanizm. Opierają się na inwestowaniu kontrariańskim, a więc idącym na przekór panującym na rynku sentymentom. Chodzi o kupowanie w dołku (gdy BTC jest tani, gdyż mało kto chce go posiadać) i ostrożności na górce (gdy BTC okazuje się drogi).
Na tej właśnie filozofii opiera się Crypto Greed&Fear Index. Pokazuje on nastroje społeczności dotyczące Bitcoina. Im większy „strach”, tym ich zdaniem większy potencjał do wzrostów cen. I analogicznie – im większa „chciwość”, tym wyższa podatność na spadki.
Dane z Crypto Greed&Fear Index można traktować z lekkim przymrużeniem oka, lecz zasadniczo trafnie oddają one psychologię rynków. Jak widzimy na poniższej grafice, 13 października 2022 roku wskaźnik wynosił 20 punkty na 100 możliwych. Oznaczało to, że indeks znajdował się na poziomie „ ekstremalnego strachu”.

 

Kiedy rośnie popyt na Bitcoina?

Zwolennicy kontrariańskiego podejścia wskazują niekiedy również na kwestię wpisywania hasła „Bitcoin” w wyszukiwarkę internetową. Często istnieje korelacja między kursem BTC a częstotliwością zapytań. Wraz ze spadkiem kursu spada też zainteresowanie ludzi. To jednak oznacza, że wkrótce trend ten może ulec zmianie. Na poniższej grafice przedstawiamy zainteresowanie hasłem Bitcoin w wyszukiwarce Google od stycznia 2004 roku.

 

14. Gdzie przechowywać kryptowaluty?
16. Analiza techniczna (AT)

Leave A Comment

Related Posts